Marka
Ursus C-330, nr 232 126, Silnik S-4002 nr 292 755
Rok produkcji
1977
Dlaczego ten ciągnik jest wyjątkowy?
Dwie książeczki, pożółkłe kartki a na nich zapis Książka gwarancyjna wystawiona przez Zakłady Mechaniczne Ursus dnia 3.08.77 użytkownik Rosiński Stanisław Zaręby woj. Ostrołęka. Data sprzedaży 3.08.77i podpis Dziadka Stanisława. Niby nic, stare dokumenty, stary ciągnik. A jednak, to nie tak... to historia. To pierwszy ciągnik w gospodarstwie mojego dziadka, potem mojego taty, a dziś w moim gospodarstwie. I to nie tak, że to tylko stary ciągnik...Dla mojego dziadka to z pewnością cud techniki i spełnienie marzeń. I z pewnością wiele wspomnień, ale tego się już nie dowiem. Dla moich rodziców to usprawnienie pracy w gospodarstwie i wiele wspomnień. Do dziś opowiadają jak to tata z dziadkiem jeździli po pustaki do budowy obory i stodoły. Trzydziestka i przyczepa pełna pustaków, a przed nimi górka. Niestety nie dało rady podjechać pod górkę i dziadek z tatą cześć pustaków zdjęli i przenieśli na górkę, przejechali i ponownie załadowali na przyczepę...Tych historii jest więcej...i podziwiam ich. A dla mnie i moich braci ta trzydziestka to dzieciństwo. Każdy z nas się uczył jeździć tym ciągnikiem. Pamiętam jak bardzo chciałam się nauczyć jeździć ciągnikiem. Wracaliśmy do domu z pola. Posadzili mnie, włączyli i kazali wciskać gaz.... im więcej tym szybciej będę jechać. Oj dumna byłam, że jadę sama po tym polu. Reszta maszerowała i nie wiedziałam wtedy, czemu śmiali się ze mnie moi starsi bracia. Dziś powiedziałabym - automat :). Nie wiedziałam wtedy, że jest dwójka i reszta.... Dla mnie ta trzydziestka to moje dzieciństwo. To zapach skoszonego siana, robienie stogów, kopki, zwożenie siana, grabie w rękach (odciski na dłoniach), żniwa, stawienie dziesiątek, wiązanie snopków, wykopki... Muszę przyznać, że troszkę się zmienił od tego czasu gdy pierwszy raz pojawił się u nas. Brat zafundował mu mały tuning...Ale czy to źle Może dziadek by się troszkę zdziwił, a może ucieszył, że jest z nami cały czas. Służy nam do dziś i ma się całkiem dobrze. Dziś dla mnie to wspomnienia mojego dzieciństwa, ale rośnie kolejne pokolenie i tu dziadek (mój tata) zaszczepił miłość do tego ciągnika. Wozi swoje wnuki na przejażdżki...bo trzeba jechać na łąki zobaczyć jak trawa rośnie. Pojechać na pastwisko napoić krowy...A czym najlepiej no wiadomo naszą trzydziestką. Ach, troszkę powspominałam. Dla nas jest ona wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju, bo to nasza historia i nasz przyszłość, chodź dla wielu to tylko żółte stare kartki.